Cześć, z tej strony Młodszy Redaktor @PanDa.. z Redakcji 4life News. Dzisiaj przedstawię artykuł o CJ, zapraszam do czytania
Wszystkie rozmowy oraz screeny, miały wcześniej przygotowany scenariusz. Każdy odgrywał swoją rolę.
Legenda:
F — PanDa.. (Funkcjonariusz),
CJ — Xdrop (Główna postać),
O — Milas (Ochroniarz),
P — Podejrzany.
Sprawa, która toczyła się od kilku lat i angażowała mnóstwo osób, nagle ucichła i poszła w zapomnienie. Przeglądając akta sprawy, zaciekawiłem się i postanowiłem wznowić śledztwo. Najbardziej zaciekawił mnie fakt, że był wielokrotnie karany za kradzież samochodów, zabójstwa, handel niedozwolonymi substancjami i bronią, rozboje i włamania. Nie potrafiłem przejść obojętnie obok tego, jakoś nie potrafiłem. Swoje poszukiwania zacząłem od miejsca, które wydawało się za bardzo oczywiste – domu Carla. To miejsce nie mogło zostać powierzone przypadkowej osobie, co dodatkowo wzmacniało moje podejrzenia. By mieć pewność, że niczego nie przeoczymy, zebrałem ekipę policjantów po cywilu, by przygotować zasadzki w kluczowych punktach. W razie potwierdzenia moich przypuszczeń planowałem dokładne przeszukanie całej posiadłości i skrupulatne zbadanie okolicy. Liczyłem, że może ktoś z mieszkańców zauważył coś, co rzuci nowe światło na tę sprawę. Po przyjeździe na Grove Street i przeszukaniu okolicy, przeprowadzeniu wywiadu dawnych sąsiadów Carla, nic nie znalazłem, postanowiłem zapukać do jego drzwi. To był strzał w 10.
Początkowo osoba, która przebywała na miejscu, uparcie milczała, nie chcąc zdradzić żadnych informacji.
Jednak widok broni i moja zdecydowana postawa szybko zmieniły jej nastawienie. Przerażona, zaczęła mówić wszystko, co mogło mieć znaczenie dla sprawy.
*Mocne pukanie do drzwi*
Funkcjonariusz: Dzień dobry, jest tam kto?
F: (Może powinienem inaczej zagrać...)
F: Halo, kurier z tej strony, paczkę mam.
*Słychać ciche, ostrożne kroki, które zbliżają się powoli, a następnie delikatny skrzyp otwieranych drzwi, przerywający ciszę.*
Podejrzany: Jaka paczka? Nic nie zamawiałem?
F: Jak to nic Pan nie zamawiał, adres się zgadza, nazwisko też, proszę zobaczyć.
*Drzwi lekko uchylone otworzyły się na całą szerokość, funkcjonariusz pokazał znak załodze o wbiegnięciu do środka*.
F: Na ziemie, ręce tak, abym je widział!
P: Ale ja nic nie zrobiłem! Zostawcie mnie! - *Powiedział, kładąc się na ziemie*.
Po kilkunastu minutach toczących się rozmów podejrzany zaczął wszystko mówić, dowiedziałem się, czym się teraz zajmuje, gdzie się ukrywa i gdzie go szukać. Miałem też na uwagę to, że mógłbym zostać oszukany przez osobę pomieszkującą w tym mieszkaniu, dlatego w celach bezpieczeństwa podstawiłem patrol pod dom, w razie ucieczki lub poinformowania Carla, że ktoś go szuka. Przekazałem wszystkie informacje patrolom, które ze mną były, a następnie udałem się pod wskazany adres przez podejrzanego, aby przeszukać okolice. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co mnie tam czeka...
Podany przez podejrzanego adres prowadził do okazałej willi Mad Doga. Zaparkowałem w bezpiecznej odległości, z dala od okien posiadłości, by nie wzbudzić podejrzeń. Zachowując maksymalną ostrożność, rozpocząłem przeszukiwanie terenu, uważnie obserwując każdy szczegół, który mógł okazać się istotny. Wiedziałem, że to nie jest bezpieczna okolica. Z oddali dostrzegłem elegancko ubranego mężczyznę, z bujną brodą, którego twarz wydawała mi się dziwnie znajoma. W pobliżu krążył napakowany, łysy mężczyzna, który wyglądał, jakby nie miał żadnych skrupułów. Serce mi zamarło, a niepokój szybko narastał. Mimo to zebrałem się na odwagę, postanawiając podejść do nich i zapytać. Liczyłem na to, że wiedzą coś, co pomoże mi w rozwiązaniu tej sprawy.
Kiedy zbliżyłem się do elegancko ubranego mężczyzny, napakowany, łysy ochroniarz zniknął z moich oczu, co sprawiło, że poczułem się chwilowo spokojniej. Myślałem, że jesteśmy sami, więc ruszyłem w stronę celu, mając nadzieję na jakąś informację. Niestety, szybko okazało się, że to była pułapka. Ochroniarz, który znał moje zamiary, wykorzystał moment, by przypomnieć mi, że teren prywatny to nie miejsce dla nieproszonych gości. Jego zuchwałe podejście dało mi jasno do zrozumienia, że nie jestem tu mile widziany.
Niestety, po starciu z tym mięśniakiem straciłem przytomność na kilka dobrych godzin. Kiedy w końcu odzyskałem świadomość, byłem kompletnie zdezorientowany – nie wiedziałem, co się ze mną dzieje ani gdzie się znajduję. Mimo wszystko nie mogłem nie docenić jego siły. Ten ochroniarz naprawdę miał niezłe uderzenie, które zostawiło mnie z uczuciem bólu i zmieszania, ale też pewnego szacunku dla jego zdolności. Po chwili usłyszałem znajomy głos. „Carl?” – powiedziałem, nie mogąc uwierzyć w to, co się działo. „Nie wierzę, ale się zmieniłeś!” – dodałem, wciąż nie dowierzając. To było niesamowite, udało się dotrzeć tak daleko, ale teraz nie miałem pojęcia, co mnie czeka. Zabrali mnie gdzieś, a czas zdawał się ciągnąć w nieskończoność. Znaleźliśmy się w eleganckim biurze, które pachniało niezwykle przyjemnie. Ten zapach był mi dziwnie znajomy, ale nie mogłem sobie przypomnieć, skąd dokładnie go kojarzę. Mimo że starałem się zapanować nad sytuacją, niepokój narastał – coś w tej scenerii nie pasowało, ale nie potrafiłem tego uchwycić.
CJ: Kto cię przysłał? Skąd wiesz, gdzie przebywam i powiedz mi, po co mnie szukasz?
O: No mów robaczku. - *Powiedział to, ciągnąc za moją koszulkę, powodując lekkie podduszenie*
F: Nikt mnie nie nasłał... Chciałem tylko...
O: No co tylko?! - *Szarpnął ponownie, tym razem mocniej*
F: Chciałem tylko, dowiedzieć się co dalej, było pełno Twoich spraw, ale pozamykane w połowie, nie chciałem nic złego...
CJ: Jak to nie chciałeś nic złego? Po co węszysz? Wiesz, że stąpałeś po cienkim lodzie, chodząc po posesji Mad Doga?
O: Policja to tylko potrafią węszyć... Do tego zostali stworzeni.
F: Mógłbyś mnie puścić? Porozmawiamy normalnie, broń, radio, kajdanki mi zabraliście, nic wam nie zrobię.
CJ: No dobra, puść go.
O: Tylko nie próbuj żadnych sztuczek, mam twoją pukawkę! - *Powiedział głośno i wyraźnie, przy czym uderzył mnie w twarz*
F: Ała... To bolało, masz dużo siły...
CJ: Uspokójcie się! Przestańcie, chcę coś powiedzieć. Chcesz wiedzieć, dlaczego tyle spraw było w połowie śledztwa zamkniętych? To ci powiem. Od kilku lat zdołałem skutecznie zniknąć z radarów, za każdym razem, gdy policja była mi na tropie, oferowałem łapówkę lub polegałem na ochronie, która dbała o moje bezpieczeństwo. Nie każdy, kto próbował się do mnie zbliżyć, wyszedł z tego żywy. Teren wokół posesji mojego najlepszego przyjaciela stał się tak niebezpieczny, że wejście na niego mogło oznaczać śmierć. Przeprowadzka do jego posiadłości miała na celu nie tylko zmianę miejsca zamieszkania, ale i stworzenie bazy operacyjnej. Otworzyliśmy wspólne biuro, a ja zmieniłem tożsamość i zająłem się inwestycjami, co pozwoliło mi zacząć budować swoje finansowe imperium. Przejąłem kasyno w Las Venturas, kilka banków, a teraz celem stały się giełdy samochodowe. Luksusowa willa, z wysokimi murami i pełną ochroną, okazała się idealnym schronieniem. Przeprowadzka do Mad Dog’a stała się koniecznością. Grove Street zaczęło się robić niebezpieczne, a po moim potajemnym powrocie sytuacja w okolicy stała się jeszcze bardziej napięta. Nowe graffiti "GSF" pojawiało się wszędzie, a wrogie gangi próbowały mnie zlokalizować. Wiele razy uchodziłem z życiem, jednak musiałem zadbać o swoją prywatność i bezpieczeństwo. Przyszedł czas na odpoczynek, by w końcu zaznać spokoju.
O: Jestem w szoku, że nawet nie skomlałeś, gdy szefuńcio mówił.
F: Odczep się gorylu... Carl, ja nie chce nic złego, chciałem się dowiedzieć, dlaczego byłeś tak często notowany, a i tak wszystko uchodziło Ci na sucho. Skoro już wszystko wiem, to mogę sobie iść? Tak?
CJ: O nie nie nie, myślisz, że powiedziałem Ci to po to, abyś poleciał na komendę i wszystkim wszystko powiedział? Myślisz, że Ty jedyny mnie szukałeś? Nie ujdzie Ci to płazem, samochód dawno zniknął, czas na Ciebie...
*BOOM, dostałem czymś ciężkim w głowę, znowu straciłem przytomność...*
Wzrok Carl'a, który wpatrywał się we mnie z lekkim uśmiechem, nie dawał mi spokoju. Przez chwilę milczał, a potem powiedział: „Nie musisz się martwić, nie mam zamiaru cię skrzywdzić”. Jego słowa, choć uspokajające, nie mogły ukryć napięcia w powietrzu. Patrzyłem wokół – eleganckie biuro, luksusowe meble, ale coś tu nie pasowało. Pełno skrzynek, z dziwnymi napisami. „Wiesz, że miałem nadzieję, że to się nie wydarzy” – dodał, jakby czytał moje myśli. „Nie chciałem, byś znalazł się w tym miejscu, ale niestety nie mamy już wyboru. Wiesz, jak to jest, czasami sprawy wymykają się spod kontroli”. Moje serce zaczęło bić szybciej. Carl był związany z czymś, o czym nie miałem pojęcia. Wiedziałem, że to, co zrobił, miało znaczenie, ale jak głęboko sięgnęła ta gra? Zanim zdążyłem zadać kolejne pytanie, do biura wszedł ochroniarz, który mnie znowu obezwładnił. Uśmiechnął się lekko i skinął głową w stronę Carla, jakby wszystko było już zaplanowane. „Czas, byś poznał prawdę” – powiedział Carl. „To, co zaczęło się w tej willi, teraz sięga znacznie dalej, ale nie martw się, wszystko się wyjaśni… po drodze”. Poczułem, jak ciśnienie rośnie, a moje oczy szukają jakiejkolwiek drogi ucieczki, ale wiedziałem, że teraz już nie ma odwrotu...
Serdeczne podziękowania za pomoc w artykule dla:
CJ'a - @Xdrop,
Ochroniarza - @Milas,
osób, które zostały ujęte na pierwszym zdjęciu, w tym:
@LoliCaretaker,
Administratorom, którzy cierpliwie pomagali @VeraX oraz @Linshi.
Dziękuje za przeczytanie, dajcie znać, czy będziecie oczekiwać drugiej części artykułu!
Autoryzował: @MateuszXQ