Witam wszystkich czytelników! Z tej strony Młodszy Redaktor @Deaconn z Redakcji 4Life News. Chciałbym wam dzisiaj zaprezentować historię tajemniczego zjawiska na Mount Chiliad. Zapraszam do lektury.
Góra Chiliad jest znana przez każdego obywatela stanu San Andreas. Jednak mało który mieszkaniec owego stanu zna jej mroczną tajemnicę. Od wieków sądzono, że góra Chiliad stanowi miejsce kontaktu z istotami pozaziemskimi – mówiąc inaczej kosmitami! O spotykaniu z obcymi marzył nie jeden zwolennik teorii spiskowych. Jednym z nich był niejaki Tommy Well.
Bohater tej historii – Tommy Montgomery Well – był zwykłym mieszkańcem małego miasteczka Angel Pine. Wstawał zawsze równo o 5 rano, parzył kawę w swoim ulubionym kubku, żegnał się z żoną i synem, po czym udawał się do pracy. Z zawodu był górnikiem, a do kopalni miał rzut beretem. Zlokalizowana była ona zaraz obok Angel Pine, u stóp potężnej Góry Chiliad. Tommy, wychodząc codziennie na lunch o trzynastej trzydzieści, patrzył na szczyt z zafascynowaniem i zastanawiał się, jaki sekret skrywa się na samej górze. Mężczyzna wydawał każdy zaoszczędzony grosz na wszelkiego rodzaju dokumenty, zapiski i akta dotyczące tego miejsca. Po wielu latach doszedł do wniosku, że kiedyś góra służyła ludzkości do kontaktu z obcymi. Było to o tyle dziwne, że nie było żywej osoby, aby opowiedzieć o takim spotkaniu...
Dzień 5 maja był dla rodziny Well szczególny. Zwłaszcza dla syna Tommiego – dziewiętnastoletniego Rayana. Chłopiec od małego chciał zobaczyć zaćmienie księżyca. Tej nocy miał szanse spełnić swoje marzenie. Kiedy wybiła północ, Rayan ubrał się ciepło, po czym wyszedł na taras z lornetką. Pech chciał, że chwile potem chłopak zasnął ze zmęczenia. Obudziła go rozemocjonowana matka, wrzeszczą o tym, że ojciec bohatera zniknął! Rayan wiedział, że coś jest na rzeczy, w końcu od pewnego czasu Tommy zachowywał się bardzo dziwnie. Unikał rodziny, przestał pić rano kawę. W dodatku po pracy przesiadywał całe dnie w swoim zamkniętym na klucz pokoju. Chłopak udał się właśnie tam. Drzwi do pomieszczenia były otwarte, a w środku Rayan znalazł mnóstwo zapisków o badaniach ojca nad tajemnicą Góry Chiliad. Na ścianie wysiała wielka mapa miasta z zaznaczonym symbolem „x” na pobliskim tartaku. Chłopiec wiedział, że to jego jedyny trop.
W tartaku spotkał zarządcę firmy „Wodden Makes” zajmującej się obróbką drewna. Mężczyzna dokładnie pamiętał ojca Rayana. Okazało się, że Tommy kupił kilka ociosanych drewnianych belek oraz paczkę wkrętów. Było to o tyle dziwne, że do transakcji doszło o drugiej trzydzieści w nocy. Chłopak podziękował zarządcy za pomoc, po czym wyszedł. Zastanawiał się jednak, gdzie udał się jego ojciec oraz do czego potrzebne mu były drewniane belki. Wtem przypomniał sobie, że gdy wychodził z domu, na podjeździe nie było rodzinnego auta. Tommy potrzebował więc samochodu do przewiezienia drewnianych konstrukcji. Jak wiadomo, ojciec Rayana był zafascynowany Górą Chiliad, na co wskazywały wskazówki w jego pokoju. Chłopiec wiedział więc gdzie się udać.
Wybiła czwarta rano. Na niebie pojawiła się gęsta mgła. Chłopak, wchodząc na górę, czuł, jak powietrze staje się coraz zimniejsze. W tym mroku jedynie światło latarki dodawało mu poczucie bezpieczeństwa. Wycieńczony wspinaczką dotarł na szczyt, a tam ujrzał Tommiego stojącego obok enigmatycznej drewnianej konstrukcji. Rayan zaczął wrzeszczeć na ojca, że ten uciekł w nocy z domu bez słowa. Nagle oboje usłyszeli głośny trzask, a na niebie pojawiło się oślepiające światło. Nad ich głowami pojawiło się prawdziwe UFO! Rajan nie wierzył własnym oczom. Wtem światło rozbłysło jeszcze mocniej, a chłopak stracił przytomność. Gdy się obudził, ojca ani obcych już nie było. Pozostał tylko drewniany słup…
Rajan Well 6 maja opuścił stan San Andreas. Najprawdopodobniej zmienił swoją tożsamość i zaczął życie pod zupełnie nowym nazwiskiem. Pani Well nigdy nie poznała prawdy. W ogrodzie pochowała rzekomo zmarłą rodzinę i codziennie opłakiwała. Trzy lata później znalezioną ją martwą w swoim pokoju. Przy jej ciele znaleziono tabletki benzo – silnych leków przeciwlękowych.
Autoryzował: @Blender.