-
Postów
92 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Typ konta
Zwykłe
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Artykuły
Treść opublikowana przez Demianeg
-
Witam, z tej strony Redaktor @Demianeg z Redakcji Prasowej 4Life-News. Dziś przedstawię Wam drodzy czytelnicy historię nawiedzonego szpitala w San Fierro. Zapraszam do przeczytania! Było to miłe słoneczne popołudnie, kiedy to nagle dostałem telefon od przyjaciela z policji, że dostali nietypowe zgłoszenie. Okazało się, że młody mężczyzna w wieku dwudziestu kilku lat wbiegł na posterunek policji z informacją, że w opuszczonym szpitalu w San Fierro straszy! Oczywiście policjanci nie przyjęli zgłoszenia, bo to absurdalne, ale ja po chwili namysłu zdecydowałem się sprawdzić, czy faktycznie coś tam się dzieje. Poprosiłem od kolegi kontakt do zgłaszającego. Spytałem się go, co dokładnie się stało. Opowiedział mi on, że razem z kolegą uprawiają urbex, czyli chodzenie po opuszczonych budynkach. Po wejściu do budynku i pochodzeniu chwile zdecydowali się rozdzielić, ale zgłaszający po chwili usłyszał krzyk. Pobiegł w stronę kolegi, ale okazało się, że nic tam nie było. Przestraszony wybiegł z budynku i udał się na najbliższy posterunek. Powiedziałem mu, że zajmę się tą sprawą i czy chciałby mi towarzyszyć w poszukiwaniach. Odmówił ze względu na to, że panicznie się boi tego, co tam się stało. Dodatkowo dowiedziałem się, że podobno tam straszy i często słychać ze szpitala wycie oraz różne jęki. Po krótkiej rozmowie wziąłem aparat, wsiadłem w auto i udałem się na miejsce zdarzenia. Kiedy byłem już na miejscu, udałem się do głównych drzwi, ale okazało się, że są zamknięte. Obszedłem budynek dookoła i z tyłu obiektu znalazłem otwarte okno. Wszedłem przez nie i zapaliłem latarkę. Ze znaków nad windą okazało się, że jestem na 2 piętrze. Sprawdzałem wszystkie pokoje i na szczęście nie zajęło to zbyt długo, bo na tym piętrze było ich dosyć mało. Poszedłem w stronę schodów, na których okazało się, że przejście na wyższe piętro jest zaryglowane różnymi meblami. Nie zostało mi nic innego, by pójść niżej. Niższe piętro zawierało więcej pokoi, ale mniejszych. Ponad 30 minut spokojnie przeszukiwałem je pod względem zaginionego albo ducha, ale nikogo nie znalazłem. Kiedy sprawdziłem już połowę pomieszczeń, usłyszałem głośne wycie z poniższych pięter. Przestraszyłem się, ale stwierdziłem, że jak już tu jestem, to muszę rozwikłać tę tajemnicę. Udałem się cicho po schodach w dół, wsłuchując się w przeraźliwe wycie. Im byłem bliżej tego dźwięku, tym bardziej się bałem. Zanim się spostrzegłem byłem już na piętrze -1. Jeden róg ściany oddzielał mnie od tego odgłosu. Wyłączyłem latarkę i oparłem się o róg ściany. Połykając ślinę, zdecydowałem się spojrzeć, co się znajduje obok. To, co wtedy zauważyłem, nawet mi się nie wyobrażało. Moim oczom ujrzały się plecy jakiegoś mężczyzny i wiele psów. Powiedziałem spokojnie dzień dobry. Osoba ta się przestraszyła i się spytała, kim jestem. Odpowiedziałem szybko na jego pytanie i wyjaśniłem, skąd się tu wziąłem. Zapytałem się, czy to on jest tym „zaginionym” oraz, jak się tu znalazł. Dowiedziałem się, że podczas przeszukiwań obiektu spadła obok niego stara szafa, po czym usłyszał dziwne wycie. Sprawdził je i wtedy odnalazł te psy. Od tamtego momentu opiekuje się nimi, dając im wodę, którą miał w plecaku oraz kanapki, które miał na później. Powiedziałem, że musimy coś z tym zrobić i razem stwierdziliśmy, że najlepiej będzie, kiedy stąd wyjdziemy i zadzwonimy na odpowiednie służby, aby się zaopiekowały szczeniętami. Otworzyliśmy wspólnymi siłami bramę, która prowadziła na zewnątrz. Zadzwoniłem do mojego kolegi policjanta z wieścią, co tu znalazłem. W szybkim czasie przyjechały służby. Po krótkiej rozmowie dowiedziałem się, że pieski będzie można adoptować w schronisku znajdującym się w Los Santos. Kto by się spodziewał, że „duch szpitala” okaże się szczeniętami wołającymi o pomoc. Dziękuje Wam drodzy czytelnicy za przeczytanie mojego artykułu. Zachęcam do zostawienia reakcji oraz skomentowania mojej publikacji. Autoryzował: @MateuszXQ
-
Witam, z tej strony Redaktor @Demianeg z Redakcji Prasowej 4Life-News. Zamierzam Wam drodzy czytelnicy dziś przedstawić historię zapomnianego miasta Montgomery. Zapraszam do przeczytania! Montgomery – każdy wie, o jakim mieście mówię, ale nie każdy zna historię, skąd to miasto się wzięło. W latach 1976-1984, kiedy to stan San Andreas rozwijał się bardzo szybko pod względem gospodarczym, geologicznym oraz rolniczym ówczesny prezydent Jacek Imadło postanowił przeznaczyć znaczną ilość funduszy na budowę i rozwój miasta Montgomery. Miasteczko powstało w 1980 roku i ogólny plan na tę metropolię zakładał stworzenie ponad kilku tysięcy miejsc pracy, aczkolwiek finalnie stworzono tylko 50! Prezydent zakładał, że miasto odniesie zyski, ponieważ znajduje się w środku drogi od Blueberry Acres, a Palomino Creek. Na nieszczęście duża ilość osób przejeżdżała wzdłuż miasta, nawet się nie zatrzymując. Spowodowało to, że zyski z odwiedzających były bardzo małe, a ludzie mieszkający w Montgomery nie mieli przychodów. W 1981 roku mimo porażki, jaką odniosło miasto, to prezydent się nie poddawał i dodatkowo finansował to miasto w milionach tylko po to, aby duże firmy miały tam swoje oddziały. Spowodowało to, że w ciągu kilku miesięcy powstała tam pizzeria, oddział fabryki firmy Sprunk, stacja paliw oraz przychodnia. Na nieszczęście nawet taki ruch ze strony władzy nie zadziałał, ponieważ nikt nie chciał tam pracować. Pomyślał on, że wina tkwi w tym, że ciężko tam o miejsca mieszkalne. Na nieszczęście w budżecie stanu brakowało pieniędzy i jedyne co mógł zrobić prezydent to postawić osiedle baraków. Jak możecie się domyślić, nikt nie był skłonny mieszkać w nich. Nikt w nich stale nie mieszkał, a jedynie młodzi ludzie wypożyczali je na kilka dni w wakacje, żeby mieć tańszy nocleg w pobliżu plaży w Palomino Creek. Inną wadą tego miasta było to, że stała bardzo blisko autostrady, przez co hałasy mogły przeszkadzać mieszkańcom. W latach 1980-1982 miasto liczyło około 150 stałych mieszkańców, ale dziś nie mieszka tam już nikt. Zapytałem się mieszkańców pobliskich miast, co sądzą lub wiedzą o tej zapomnianej aglomeracji. Dowiedziałem się, że nikt nie chciał tam pracować, ponieważ nie było tam pracy dla ludzi z wyższym wykształceniem. Na początku lat 80’ miasto wyglądało na żywe, ale dziś w większej części miasta widać w budynkach wybite okna lub pomazane ściany. Jednakże jest to miejsce świetne dla ludzi, którzy kochają urbex, czyli przeglądanie opuszczonych budowli. Pomimo tego wśród ludzi panuje plotka, że podobno w opuszczonej przychodni straszą duchy. Moim zdaniem nie może być to prawda, bo duchy nie istnieją, a pewnie to młodzież robi sobie żarty albo to po prostu bezdomni, którzy mogą tam przebywać. Można się zastanawiać, czy miasto to kiedyś ożyje, czy też zostanie wyburzone, a na jego miejscu powstanie coś nowego. Nikt nie wie, czy władze stanu myślą o tym mieście, czy traktują ją jedynie jako nieudaną inwestycję. Moim zdaniem miasto to ma szanse ożyć, tylko trzeba je zmodernizować tak, aby ludzie chcieli tam przebywać. Byłaby to ciekawa wizja, gdyby to miasto tętniło życiem. Mam nadzieję, że doczekamy się tego nie długo. Dziękuje Wam drodzy czytelnicy za przeczytanie mojego artykułu. Zachęcam do zostawienia reakcji oraz opinii na temat tej publikacji. Autoryzował: @Sheeker
-
Nie możemy wyświetlić tej odpowiedzi, ponieważ znajduje się w forum, które zabezpieczone jest hasłem. Wpisz hasło
-
4Life News - Bieda, nędza i rabunki - czyli miasto San Fierro.
Demianeg opublikował(a) temat w Archiwum Artykułów
Witam, z tej strony Redaktor @Demianeg z Redakcji Prasowej 4Life-News. Przedstawię Wam dziś drodzy czytelnicy artykuł o panującej biedzie w San Fierro. Zapraszam do przeczytania! San Fierro – miasto, które z jednej strony kochamy, natomiast z drugiej strony boimy się w nim przebywać. Mimo ogromnej ilości atrakcji, jakie możemy tu znaleźć musimy być ostrożni i uważni, czy nie padniemy przypadkiem ofiarą rabunku. Z danych znajdujących się na stronie policji możemy dowiedzieć się, że co 10 osoba została w tym mieście obrabowana, bądź okaleczona. Dodatkowo warto wspomnieć, że mimo atrakcji, jakie nas tu czekają, jak np.: najstarszy kościół w całym stanie San Andreas, różniące się kulturowo restauracje lub stadion narodowy to mimo tych rzeczy zainteresowanie miastem jest bardzo niskie. W zeszłym roku miasto miało tylko około 5 tysięcy zwiedzających. Przestępstwa oraz niska ilość turystów spowodowało to, że nikt nie chce tu tworzyć firm, ani też otwierać swoich oddziałów. Skutkiem takich wydarzeń jest wysoka inflacja, która sięga, aż 45%! Jak dobrze wiadomo im wyższa inflacja, tym większa bieda. Jako redaktor przyznam szczerzę, że wole szukać materiałów na publikacje w innych miastach w drodze o moje bezpieczeństwo. Sytuacja w mieście pogarsza się z każdym rokiem, a burmistrz udaje, że nie widzi problemu. Przez te wydarzenia zaczęły powstawać tak zwane slumsy, które można spotkać na każdym kroku. Patologia, która się rozrasta spowodowała również, że nikt nie chce grać na stadionie narodowym. Co mecz dochodzi tam do bójek, kradzieży i zniszczeń. Nawet prezydent San Andreas zobaczył problem, ale jedyne co postanowił to stworzenie kolejnego stadionu narodowego, ale tym razem w Las Venturas. Co ciekawe po meczach, które kończyły się późno dochodziło do włamań i kradzieży w hipisowskiej części miasta. Większość sklepów w tej części aglomeracji zostały już zamknięte, a te które zostały są pilnie strzeżone. Nawet ochrona lub kamery nie pomagają, bo nadal są tam wybijane okna w budynkach. Pytanie brzmi, czy można walczyć z tą patologią, biedą i inflacją? Oczywiście, że można, ale środki, które trzeba by było przeznaczyć są wysokie, a władze miasta lub stanu wolą przeznaczyć to na coś innego. Nasze miasto traci blask i w końcu nic po nim nie zostanie. W ostatnich dniach rozmawiałem z osobami, które prowadzą tu firmy. Dowiedziałem się od nich, że w najbliższych tygodniach przeprowadzą się do innego miasta w celu szukania lepszego życia. Jeśli zabraknie przedsiębiorców to nasza metropolia upadnie. Nie będzie środków z podatków, za które można by było zatrudnić lekarzy do przychodni lub nauczycieli do szkół. Coraz więcej osób opuszcza naszą miejscowość, co możemy zobaczyć tym, że duża ilość domów i mieszkań stoją na sprzedaż w bardzo niskiej cenie. Powinniśmy sobie zadać kilka pytań drodzy czytelnicy. Czy burmistrz w końcu coś zrobi? Czy miasto odzyska swój blask i chwałę? Czy nie lepiej się przeprowadzić do innego miasta? Na te pytania sądzę, że znacie odpowiedź, aczkolwiek szkoda, że miasto, które jeszcze kilka lat temu było na bardzo wysokim poziomie przeistoczyło się w takie piekło dla ludzi. Kto wie może nawet baza redakcji zmieni położenie. Moim zdaniem jedyne co możemy zrobić dla tego miasta, w którym się wychowaliśmy to sami coś zrobić i na przykład zmienić władzę w najbliższych wyborach. Nie poddawajmy miasta bez walki, a może uda nam się je stawić na nogi. Dziękuję Wam drodzy czytelnicy za przeczytanie mojego artykułu i zachęcam was do zostawienia reakcji oraz opinii na temat mojej publikacji. Autoryzował: @Blender. -
Witam, z tej strony Redaktor @Demianeg z Redakcji Prasowej 4Life-News i dziś przedstawię Wam drodzy czytelnicy historię drogi, która zbiera żniwa na ludzkich życiach. Zapraszam do przeczytania! Skoro czytacie ten artykuł, to powinniście wiedzieć, gdzie znajduje się baza Redakcji Prasowej 4Life News. Dla osób, które nie wiedzą, wyjaśniam, że znajduje się ona na wzgórzu Missionary Hill w San Fierro. Do owego budynku prowadzą dwie drogi. Dojazd ten jest szczególnie niebezpieczny dla kierowców, ponieważ droga jest stroma oraz bardzo kręta, o czym ostrzegają znaki przy drodze. Mimo ostrzeżeń kierowcy nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństw, które na nich czekają. Warto wspomnieć, że tylko w jednym miejscu jest metalowa barierka, która chroni przed skokiem z ponad 50 metrów w dół. Analizując wszystkie wydarzenia na tym wzgórzu, można łącznie zliczyć, że życie straciło tutaj ponad 20 osób, a 43 zostały poważnie ranne. Do jednego z takich wypadków doszło dzisiaj i to z udziałem naszego redaktora. Miał to być dzień jak co dzień. Jeden z moich kolegów redaktorów miał wyjechać na wypadek, aby go zrelacjonować, a samemu został poszkodowanym tuż obok budynku naszej pracy. Dowiedziałem się o tym wydarzeniu dopiero wtedy, gdy z okien redakcji słyszałem silny dźwięk syren strażackich, które nie ustępowały. Wybiegłem z budynku i moim oczom ujrzał się pojazd redakcji, który wjechał w drzewo, a obok drugi pojazd, który zwisał z krawędzi drogi. Podbiegłem szybko z zapytaniem co się stało. Dowiedziałem się od dowódcy wozu strażackiego, że przed chwilą dostali zgłoszenie z miejsca wypadku od świadka, który stał kawałek obok. Podszedłem do tej osoby i zamieniłem z nim kilka zdań, podczas gdy straż i pogotowie zajmowało się poszkodowanymi. Obserwator zdarzenia powiedział, że kierowca News Vana jechał prawidłowo i to powoli, aż nagle z tyłu pojawił się rozpędzony kierowca Sentinela, który wpadł w poślizg. Nie wyhamował on podczas zjeżdżania z górki i uderzył w tył pojazdu redaktora. Mój kolega z pracy przez siłę uderzenia pojazdu z tyłu uderzył w drzewo, a drugi prowadzący prawie zjechał w dół drogi przez krawędź. Kiedy prowadziłem wywiad, pogotowie zabrało obu prowadzących w stanie krytycznym do szpitala, a straż pożarna dalej prowadziła działania przy pojazdach. Po kilku minutach wezwano lawety, które zabrały pojazdy, a służby odjechały z miejsca zdarzenia. Stwierdziłem, że jest to straszne, bo nawet niewinny kierowca cierpi na tej drodze przez nie odpowiedzialnych ludzi. Udałem się z tą informacją do burmistrza miasta. Po dotarciu na miejsce czekałem ponad godzinę, aż burmistrz będzie miał czas na moją wizytę. Zmęczony i zniecierpliwiony w końcu wszedłem i przedstawiłem sytuację. Stwierdził on, że zbyt dużo osób w tym miejscu może stracić życie i władze miasta muszą coś w końcu z tym zrobić. Obiecał on, że w ciągu najbliższych dni w okolicach wzgórza znajdą się progi zwalniające oraz więcej metalowych, bądź betonowych barierek. Mam nadzieję, że obietnicy dotrzyma i nikomu więcej nie stanie się krzywda. Dziękuje Wam drodzy czytelnicy za przeczytanie mojego artykułu i zachęcam do zostawienia reakcji oraz skomentowania mojej publikacji. Autoryzował: @MateuszXQ
-
Zapraszam do przeczytania super artykułu! https://mta4life.pl/forums/topic/299257-4life-news-zapomniany-skarb/
-
Witam, z tej strony Redaktor @Demianeg z Redakcji Prasowej 4Life-News. Przedstawię Wam dziś drodzy czytelnicy historię o skarbie stanu San Andreas, o której każdy zapomniał. Zapraszam do przeczytania! Skarb – dla jednej osoby może to być miłość, a dla innej persony jest to bogactwo finansowe. Skarbem, który zamierzam opisać jest bunkier, był używany podczas wojny domowej w San Andreas w latach 1779-1781. Kilka dni temu przeczesując archiwa w bibliotece miejskiej w San Fierro, natknąłem się na listy opisujące tajne przejście przez bunkier, który znajduje się na Wschód od Bayside Marina. Zdziwiło mnie to potężnie, ponieważ nigdy nie słyszałem o czymś takim. Po przeanalizowaniu wszystkich pism wsiadłem do auta i udałem się na miejsce, w którym ten obiekt powinien być. Na miejscu moim oczom ukazał się duży drewniany dom. Zapukałem do drzwi, które po chwili otworzył mi młody mężczyzna. Zapytałem się go czy wie coś o bunkrze, który powinien być niedaleko. Na moje pytanie rezydent się zdziwił i spytał się, czy to jakiś żart. Po uświadomieniu mu, że to nie jest dowcip, odpowiedział, że on nic o tym nie wie, ale osoby z pobliskiego miasteczka może coś wiedzą. Podziękowałem za rozmowę i udałem się do miasta, które było kilometr obok. Po dotarciu na miejsce i po rozmowie z kilkoma mieszkańcami dowiedziałem się, że jedyną osobą, która może coś wiedzieć, jest starszy pan Zbysław Łęcina mieszkający na skraju tej miejscowości. Zapukałem, więc do jego mieszkania i długo czekałem, aż ktoś otworzy. W końcu drzwi otworzył mi schorowany mężczyzna, który na około miał 80 kilka lat. Powiedziałem mu, czego poszukuje i zaprosił mnie do środka na rozmowę. Dowiedziałem się, że ma on 86 lat i dobrze wie, o co mi chodzi. Opowiedział mi historię, którą jemu opowiedział dziadek w młodości. Okazało się, że podczas wojny zablokowano wszystkie drogi z miasta, tak aby nikt nie mógł go opuścić. Zdenerwowani mieszkańcy zebrali się w jednym miejscu i stwierdzili, że jedynym wyjściem jest zrobienie podkopu z miasta. Tunel prowadził od budynku, który starszy Pan pokazał palcem przez okno. Budynek ten był w bardzo słabym stanie i nie posiadał drzwi, a okna były wybite. Dowiedziałem się również, że tunel ma długość około kilometra i faktycznie znajduje się w tym miejscu, do którego początkowo przybyłem. Uświadomiono mnie również, że bunkier zasypano kilka lat po zakończeniu wojny. Podobno w zasypanym obiekcie mogą znajdować się różne stare skarby, jak broń, listy lub inne pamiątki z tamtych czasów. Po kilku minutach miłej rozmowy pożegnałem się i udałem się do początkowej lokalizacji bunkra. Po dotarciu na miejsce spotkałem mieszkańca domu na dworze podczas pracy w ogrodzie. Po wyjaśnieniu mu całej historii, w którą po chwili uwierzył, udaliśmy się razem w poszukiwaniu tajemniczego obiektu. Chwilę później zobaczyliśmy stary betonowy okrąg wystający z ziemi. Dowiedziałem się, że kiedy rezydent kupił działkę, już ta budowla była. Nie wiedział, do czego służyła, dlatego zrobił z niej lądowisko dla helikoptera. Zasugerowałem, że to może być to i szukaliśmy dowodów na to. Z przedniej części przedmiotu znajdował się mały napis: „1779-1781”. Domyśliliśmy się, że to może być zapomniany bunkier i po chwili zadzwoniliśmy na odpowiednie służby. Po ustaleniu, że jest to prawdziwy tunel wraz ze schronem, zaczęto wykopaliska, które trwają do dziś. Kto by się spodziewał, że nic nieznacząca betonowa konstrukcja okaże się takim skarbem. Dziękuję Wam drodzy czytelnicy za przeczytanie mojego artykułu i zachęcam do pozostawienia reakcji pod artykułem oraz opinii na temat mojego dzieła. Autoryzował: @MateuszXQ
-
4Life News - Najpopularniejszy gangster San Andreas
Demianeg opublikował(a) temat w Archiwum Artykułów
Witam, z tej strony Redaktor @Demianeg z Redakcji 4Life-News. Zamierzam Wam drodzy czytelnicy dziś przedstawić historię najpopularniejszego gangstera z naszego stanu San Andreas! Zapraszam do przeczytania! Michał „Szybki” Skowroński – młodsi czytelnicy mogą go nie znać, ale ich rodzice już tak. W latach 70’ zaczął swoją „działalność”, która trwała około 30 lat. Bohater mojego artykułu wychowywał się w biednej rodzinie i dlatego w wieku 20 kilku lat wyprowadził się z Los Santos do San Fierro w poszukiwaniu lepszego życia. Niestety nie mógł znaleźć żadnej pracy ze swoim wykształceniem i zaczął pracę na „czarno” w dokach miasta. Po jakimś czasie stwierdził, że nie zamierza dalej się wykorzystywać i stwierdził, że aby godnie, żyć trzeba zmienić sposób zarobku. Początkowo zaczynał wycinając katalizatory z aut, które przybywały do portu. Trwało to kilka lat, lecz po jakimś czasie w pracy poznał swoich przyszłych współpracowników: Amadeusz „Chudy” Chromiński, Alina „Zośka” Malinowska oraz Mateusz „Krętka” Orłowski. Przekonał ich, że nie warto pracować u kogoś, kto ich wykorzystuje i się zwolnili po zarobieniu wystarczającej ilości gotówki. Po tym zdarzeniu zaczęli kraść auta. W tamtym okresie jedynie drogie auta sprowadzane zza granicy posiadały alarm, dlatego w bardzo łatwy sposób przyszło im zarobić. Wybijali szyby w aucie, po czym sprowadzali do jednej ze swoich baz i tam zmieniali tablice rejestracyjne oraz naprawiali. Na nieszczęście pewnego razu im się nie udało i złapali „Szybkiego”. Trafił do więzienia, aż na 2 lata. Podczas odsiadki planował razem z ekipą jak uciec z więzienia. Po odsiedzeniu miesiąca w więzieniu udało mu się uciec. Podczas jednego pobytu na tak zwanym „spacerniaku” stał w miejscu, a jego koledzy w tym samym miejscu, ale 3 metry pod ziemią wydrążali podłogę w spacerniaku, tak aby Michał spadł i mógł uciec. Jak możecie się domyślić, udało mu się uciec i szybko znalazł się poza murami obiektu. Po tej akcji stwierdzili, że muszą zmienić praktykę i tym razem zaczęli okradać sklepy pod osłoną nocy. Udawało się to im przez dłuższy czas, ale policja znowu złapała Pana Skowrońskiego. Tym razem policjanci byli bardziej uważni i przebywali ciągle obok więźnia. Kilka dni po pobycie w areszcie udał się wraz z eskortą do sądu na jego rozprawę. Kiedy rozprawa sądowa się kończyła, wysoki sąd zapytał Michała, czy chce coś dopowiedzieć. Bohater artykułu powiedział jedynie „Dziękuje i do widzenia”. Po tym zdaniu wyskoczył przez stolik i pobiegł w stronę okna, które było otwarte i wyskoczył przez nie. Na dole czekała już jego ekipa, która go podniosła z podłogi i włożyli do auta, po czym odjechali. Po tym incydencje zrozumiał, że trzeba w końcu zarobić tyle, by móc w końcu odpocząć. Dlatego też stwierdził, że należy zrobić duży skok i wyjechać jak najdalej. Zdecydował wraz z ekipą, by zrobić napad na bank. Kiedy on pracował nad planem w cieniu, jego ekipa pracowała na własną rękę. Niestety w tym momencie, jego kolega Mateusz Orłowski czuł się zbyt pewnie i zaczął handlować narkotykami. „Szybkiemu” tak to się nie spodobało, jak i reszcie drużyny, że stwierdzili, że powinni spalić te narkotyki. Zrobili to za plecami Mateusza, a gdy się o tym dowiedział, wpadł w agresję. Pan Skowroński szybko go uspokoił, obezwładniając i powiedział, że takie rzeczy to już przesada. Mateusz nie mógł sobie poradzić, z tym, co się stało i zaczął planować zemstę na Michale. Dzwonił początkowo z budek telefonicznych na policje mówiąc, gdzie jest jego kolega, ale Michałowi zawsze udawało się uciec. „Krętka” w końcu nie wytrzymał i stwierdził, że aby mu się udało, musi przebywać obok „Szybkiego”. Przed pewnym zebraniem zawiadomił służby, gdzie będzie Michał i podczas zebrania wpadło nagle do domu kilku funkcjonariuszy. Każdy z ekipy się rozbiegł, a Mateusz pobiegł za Michałem. W pewnym momencie rzucił w niego kamieniem i trafił go w głowę. „Szybki” stracił na chwilę przytomność, a kiedy się obudził był już bez Mateusza, a za sobą widział kilku funkcjonariuszy biegnących w jego stronę. Nasz protagonista szybko wsiadł do swojego auta i odjechał. Po chwili zobaczył, że nie działają mu hamulce. Po kilkunastu minutach jazdy, znajdując się na dzielnicy Mulholland w Los Santos, wpadł w poślizg. Na nieszczęście nie mógł wyjść z poślizgu i przejechał przez betonowy murek, przez co spadł autem 30 metrów w dół. Każdy, kto mieszkał w tej dzielnicy, musiał słyszeć huk, który się wydobył z auta, które nagle wybuchło. Tym razem Michałowi Skowrońskiemu nie udało się uciec. W międzyczasie złapano całą jego ekipę, a słuch o niej zapadł w pamięć mieszkańcom całego stanu przez następne kilkanaście lat. Dziękuje Wam drodzy czytelnicy za przeczytanie mojego artykułu. Zachęcam do zostawienia komentarza oraz zostawienia reakcji pod moim dziełem. Autoryzował: @Blender. -
Skąd ty tyle pieniędzy masz, widać dorobił się w redakcji @Patryk99 @Vortex* @Destri@Polixon
-
Witam, z tej strony Redaktor @Demianeg z Redakcji Prasowej 4Life-News. Przedstawię Wam dziś relację z licytacji nieruchomości w Montgomery. Zapraszam do przeczytania! Dziesiątego kwietnia o godzinie 20:00 w Domu Aukcyjnym w Montgomery obyła się licytacja 14 nieruchomości przez biznes Buildings4you. Licytacja zebrała naprawdę wielu graczy, a kwoty oferowane przez graczy były ogromne. Pierwszym domem była nieruchomość o ID 768, minimalne przebicie w licytacji to 5 tysięcy złotych, a wylicytowano go za 20 tysięcy złotych. Drugim domem była nieruchomość o ID 371, minimalne przebicie w licytacji to 5 tysięcy złotych, a wylicytowano go za 30 tysięcy złotych. Trzecim domem była nieruchomość o ID 769, minimalne przebicie w licytacji to 5 tysięcy złotych, a wylicytowano go za 25 tysięcy złotych. Czwartym domem była nieruchomość o ID 373, minimalne przebicie w licytacji to 5 tysięcy złotych, a wylicytowano go za 60 tysięcy złotych. Piątym domem była nieruchomość o ID 375, minimalne przebicie w licytacji to 5 tysięcy złotych, a wylicytowano go za 80 tysięcy złotych. Szóstym domem była nieruchomość o ID 766, minimalne przebicie w licytacji to 5 tysięcy złotych, a wylicytowano go za 650 tysięcy złotych. Co ciekawe gracz, który zdobył ten dom, wylicytował go przypadkiem, bo niechcący dodał „0” na koniec, a początkowo chciał wylicytować tylko za 65 tysięcy. Na nieszczęście nie mógł cofnąć decyzji, ponieważ tak jest w regulaminie. Siódmym domem była nieruchomość o ID 353, minimalne przebicie w licytacji to 10 tysięcy złotych, a wylicytowano go za 260 tysięcy złotych. Ósmym domem była nieruchomość o ID 376, minimalne przebicie w licytacji to 10 tysięcy złotych, a wylicytowano go za 550 tysięcy złotych. Dziewiątym domem była nieruchomość o ID 235, minimalne przebicie w licytacji to 10 tysięcy złotych, a wylicytowano go za 730 tysięcy złotych. Dziesiątym domem była nieruchomość o ID 140, minimalne przebicie w licytacji to 10 tysięcy złotych, a wylicytowano go za 200 tysięcy złotych. Jedenastym domem była nieruchomość o ID 137, minimalne przebicie w licytacji to 10 tysięcy złotych, a wylicytowano go za 240 tysięcy złotych. Dwunastym domem była nieruchomość o ID 595, minimalne przebicie w licytacji to 10 tysięcy złotych, a wylicytowano go za 460 tysięcy złotych. Trzynastym domem była nieruchomość o ID 522, minimalne przebicie w licytacji to 10 tysięcy złotych, a wylicytowano go za 800 tysięcy złotych. Czternastym domem była nieruchomość o id 25, minimalne przebicie w licytacji to 100 tysięcy złotych, a wylicytowano go za 1,4 miliona złotych. Dodatkowo ten budynek to też tak zwany "tuner". Licytacja zakończyła się o 20:42. Całe wydarzenie odbyło się bez większych problemów, a emocje były niesamowite. Zebrano łącznie 5505000 złotych! Dziękuje za przeczytanie artykułu. Zachęcam do skomentowania oraz zostawienia reakcji pod postem. Autoryzował: @Blender.
-
Witam, z tej strony Redaktor @Demianeg z Redakcji 4Life News. Dziś przedstawię Wam drodzy czytelnicy relację z dwunastego poboru krwi na naszym pięknym serwerze. Zapraszam do przeczytania! Dziewiątego kwietnia odbyła się dwunasta edycja poboru krwi w San Fierro, a dokładniej w Easter Basin. Dwunasta edycja poboru krwi odbyła się na rzecz światowego dnia zdrowia, który obchodozny jest siódmego kwietnia. Wydarzenie miało zacząć się o 17:00. O godzinie 16:40 pojawiali się już pierwsi gracze, a trochę wcześniej pracownicy SARA, którzy zaczęli zabezpieczać teren i robić prowizoryczny parking. Osiem minut potem pojawiła się policja, a chwilę później strażacy. Sześć minut przed wydarzeniem pojawiły się wozy ratownictwa medycznego. W ciągu kilku minut rozstawiono namioty i barierki. Ostatecznie zaczęto wpuszczać osoby dopiero o 17:16. Ciągle przybywało chętnych do oddania krwi, aż zaczęło brakować miejsc parkingowych. Całe zdarzenie odbywało się bez żadnych komplikacji. Każdy gracz za oddanie krwi dostawał 100 PLN waluty serwerowej. O godzinie 18:55 bramki zostały zamknięte i lekko po dziewiętnastej służby mundurowe zaczęły się zwijać ze sprzętem i zabezpieczeniem. Po zakończonych działaniach zgodzili się oni na wspólne zdjęcie. Po rozmowie z Doktorem Nauk Medycznych @krecikoo dowiedziałem się, że ostatecznie krew oddało 179 osób, co skutkuje oddaniem 80 552 ml krwi! Zdaniem Doktora na każdą kolejną edycję przybywa coraz więcej graczy. Zdradził nam też, że mają zamiar wprowadzić kilka kolejnych benefitów dla osób, które oddały krew. Z tego miejsca chciałbym podziękować wszystkim osobom, które oddały krew i wytrwały w długiej kolejce. Zachęcam do pozostawienia opinii na temat tego wydarzenia i zostawienia reakcji pod relacją. Autoryzował: @Blender.
-
4Life News - Wywiad z Aspirantem Sztabowym Serg*iej.
Demianeg odpowiedział(a) na Polixon temat w Archiwum wywiadów
Jak to serg ma 17 lat XDDD ja myślałem że 20 coś xD -
Zapraszam do przeczytania artykułu o 7 urodzinach serwera https://mta4life.pl/forums/topic/296245-4life-news-siódme-urodziny-serwera/?tab=comments#comment-2197734
-
Nie możemy wyświetlić tej odpowiedzi, ponieważ znajduje się w forum, które zabezpieczone jest hasłem. Wpisz hasło
-
Witam, z tej strony Młodszy Redaktor @Demianeg oraz Starszy Redaktor @TomseeS z Redakcji 4Life News. Dziś przedstawimy Wam artykuł o siódmych urodzinach serwera! Zapraszamy do przeczytania! Jak co roku świętowaliśmy kolejne urodziny serwera. Tegoroczne urodziny odbyły się w inny sposób. Nie dostaliśmy eventu fabularnego, a natomiast inne atrakcje. Każdego dnia działo się wiele rzeczy, na których moim zdaniem każdy powinien być, bo takie okazje są naprawdę rzadko. Przez trzy doby odbywały się różne imprezy oraz był wielki napływ aktualizacji na serwer. DZIEŃ PIERWSZY Pierwszego dnia na serwerze było bardzo ciekawie. Dzień przed urodzinami dostaliśmy niespodziewaną aktualizację. Na serwer zostało wgrane nowe osiedle na dzielnicy Blackfield w Las Venturas. Aczkolwiek domki były możliwe do wylicytowania dopiero w piątek o godzinie 18:00. Osiedle zostało przygotowane wyśmienicie. Znajduje się na nim 8 domów, a obok mały park, boisko do koszykówki oraz sklep, w którym możemy się przebrać. Po krótkiej licytacji udaliśmy się na imprezę z radiem 4Music. Trwała ona trzy godziny, a na niej można było wygrać różne nagrody: UP1 do dowolnego pojazdu, 2 razy UP2 również do dowolnego pojazdu oraz 150 tysięcy złotych! Aktualizacje, jakie również tego dnia dostaliśmy to: Odświeżony spawn Los Santos, który został przeniesiony na dzielnicę Unity Station; Odświeżony spawn w Las Venturas na dzielnicy Redsands East; Odświeżony spawn San Fierro na dzielnicy Ocean Flats; W Palomino Creek został dodany mechanik; Na serwer został wgrany nowy HUD; W Palomino Creek został dodany również oddział bankowy; Asortyment felg został zoptymalizowany oraz odświeżony pod względem wizualnym; Zmieniono system wyświetlania nieruchomości pod klawiszem „i”. DZIEŃ DRUGI Drugiego dnia dostaliśmy po pierwsze zwiększone zarobki w pracach dorywczych i frakcjach. Aczkolwiek niestety tylko od 12:00 do 16:00. Dzięki RCON-om zarobki zostały przedłużone do 16:15. Następnie o 16:30 rozpoczęła się licytacja pojazdów z zerowań. Było ich początkowo 9, ale zarząd serwera nas znowu zaskoczył i dodał jeszcze dwa na sam koniec licytacji. Pojazdy te to: Zr-350 (id 703, dwunasta na serwerze, czerwony licznik) – został wylicytowany za 1,5 miliona złotych; Launch (Jedyna na serwerze taka łódź, id 620) – wylicytowany został za milion złotych; Patriot (trzeci na serwerze, id 9843) – został wylicytowany za 2 miliony złotych; Stretch (szósty na serwerze, unikatowe lampy, unikatowy licznik) – został wylicytowany za 2 miliony złotych; Slamvan (pierwszy na serwerze, id 623, butla LPG 25 litrów, czerwony licznik) – został wylicytowany za 2 miliony złotych; Voodoo (4 na serwerze, bak 100 litrów, id 8352, unikatowy licznik) – został wylicytowany za 5 milionów złotych; Bullet (4 na serwerze, UP1, UP2, UP3, Bak LPG 75 Litrów, id 1057, silnik v8 o pojemności 2,2 l) – został wylicytowany za 4 miliony złotych; Sultan (Silnik 2.4, unikatowy bak 100 litrów, unikatowe lampy i licznik) – Pojazd naprawdę wyjątkowy, bo należał do Zbyka. Początkowo Wylicytowany za 14 milionów złotych, ale okazało się, że skrypt licytowania źle działał i pojazd był na nowo licytowany. Ostatecznie zapłacono za niego 16 milionów złotych; Infernus Classic (stan salonowy, bak 100 litrów, id 55826) – został wylicytowany za 7,3 milionów złotych; Pierwszą niespodzianką był Stafford (fabryczny, silnik 1.6) – został wylicytowany za 5 milionów złotych; Drugą natomiast niespodzianką była Manana w combi (silnik 1.2) – został wylicytowany za 200 tysięcy złotych. Łącznie wylicytowano pojazdy za 44 milionów złotych! Po licytacji miało się odbyć karaoke, aczkolwiek przez zbyt małe zainteresowanie graczy odbył się event sejfy, który trwał naprawdę długo. Pytania były przeróżne i głównie dotyczyły historii serwera, a nagrody były niesamowite. Były to auta i pieniądze, ale mogło się trafić tak, że nie wygraliśmy nic. Wydarzenie to zebrało naprawdę dużo graczy, a podczas zabawy było wspaniale oraz śmiesznie. Mam nadzieję, że takie wydarzenie powtórzy się jeszcze nie raz. Co więcej, oprócz tych niesamowitych atrakcji dodane zostały następujące aktualizacje: Prace dorywcze (Dodo, Trans Max Express, Trans Max Containers oraz Magazynier) dostały odświeżoną szatę graficzną; Praca dorywcza na kopalni otrzymała nowy interior, exterior oraz nową szatę graficzną; Obok Palomino Creek otworzyła się nowa praca sezonowa – nurek. Praca jest dostępna tylko poza okresem zimowym i polega na pływaniu i wyłowieniu odpadków, dodatkowo posiada poziomy pracy, a zarobki w niej nie są takie małe; Asortyment we wszystkich salonach na serwerze (pomijając ten na wyspie) został odświeżony. DZIEŃ TRZECI Ostatniego już dnia dostaliśmy zwiększone zarobki w pracach dorywczych i frakcji, a o godzinie 18:00 odbyła się licytacja w ciemno. Moim zdaniem podczas tego wydarzenia było najwięcej graczy, a rzeczy, jakie zdobyli, były naprawdę niesamowite. Klasa garaży, cena oraz co wygrano: Klasa wysoka – za 800 tysięcy złotych – Sultan; Klasa wysoka – za 570 tysięcy złotych Moonbeam streamline; Klasa premium – za 1.21 miliona złotych – Stinger; Klasa dowolna – za 1.25 miliona złotych – Rancher Long; Klasa dowolna – za 1.3 miliona złotych – Infernus; Klasa dowolna – za 1.9 miliona złotych – Manana; Klasa dowolna – za 1.3 miliona złotych – Zr-350; Klasa dowolna – za 1.3 miliona złotych – Freeway. Łącznie wydano 9630000 złotych! Dodatkowo warto wspomnieć, że wydarzenie „sejfy” odbywało się również w różnych niespodziewanych momentach tego dnia. Co więcej, tego dnia dostaliśmy następujące aktualizacje: Wprowadzono system zadań dziennych oraz panel przepisywania pojazdów na organizację został odświeżony. I to tyle z tegorocznych urodzin. Moim zdaniem zostaliśmy pozytywnie zaskoczeni przez administrację serwera i liczę na więcej takich pomysłów, a wam drodzy czytelnicy dziękuje za przeczytanie tego artykułu i zachęcam do skomentowania. Autoryzował: @kunaj
-
Sent 320